niedziela, 8 września 2013

9. Niedowieżenie i plan


Ostatnio mama problem z szablonem. Jeden znalazłam wręcz idealny do mojego bloga. Ale ni wząb nie mogę wgrać nagłówka. Jeżeli ktoś się zna na takich rzeczach proszę o kontakt. Mój ask:
http://ask.fm/PisarkaMelody

Rozdział dedykuje pewnej bardzo istotnej czytelniczce: Pannie Potteromaniakowej. Zostawia ona komentarz przy każdym poście i bardzo chętnie  ze mną rozmawia. I cały czas wyczekuje na rozdziały. Ona też krytykuje i chwali. Jest dla mnie bardzo istotna. Więc jej dedykuje rozdział.
Naprawdę cię lubie dziewczyno;)

Zapraszam do czytania

Pisarka Mel
Lub jak nazwała mnie moja ukochana czytelniczka:
Siotrzyczka Melly

---------------------------------------------------------------------------------------------------

-Szybko do mnie dotarłaś córko. Pokarz się, proszę.

Zamarłam.
Po kolejnym głębokim wdechu ruszyłam i weszłam w delikatne światło po środku pokoju.
-Aach bardzo jesteś podobna do matki...
Po chwili go zobaczyłam. Siedział na fotelu. W swoich długich, chudych palcach trzymał różdżkę. Jego czerwone oczy patrzyły cierpliwie na mnie.
Gdy tylko zobaczyłam, że jego różdżka wcelowuje we mnie od razu wokół siebie utworzyłam zaklęcie tarczy.
Na twarzy Lorda Voldemorta pojawił się uśmiech. Patrzyłam na niego z cierpliwością. Po (kolejnej zresztą) chwili się odezwał.
-Widze, że masz niezwykłe umiejętności. Nie widzę w twoich rękach różdżki, ale jednak wokół ciebie czuję zaklęcie tarczy. Usiądź.

Dopiero teraz zauważyłam wolny fotel. Zrobiony był zapewne ze skóry. Czarnej skóry. Usiadłam. Był bardzo wygodny. Ale cały czas miałam pod władaniem moją tarczę. Patrzyłam też na ojca.
-Czy zdradzisz mi tajemnice, dzięki której mogłaś utworzyć to zaklęcie bez użycia różdżki?
-Jak sam powiedziałeś- to umiejętności. Jak sadzę wrodzone umiejętności? -Powiedziałam z chłodem.
-Wyczuwam wokół ciebie chłód. Sądzę, że masz wątpliwości,  co do mojej postaci. Nie ufasz mi. Czemu?
-Jesteś mordercą psychopatą. To chyba jest oczywiste.
-Ale jesteś moją córką. Tobie nie zrobię krzywdy.
-Ale też nie zaprzeczyłeś,  kim jesteś.
- I nie zamierzam. Jesteś moja córką i traktuje ciebie z szacunkiem. Mam nadzieje ze ty tez tak będziesz mnie traktowała.
-Dobrze.
-Czy chciałabyś może mi coś o sobie powiedzieć? A może o coś chcesz zapytać?
-Jestem ciekawa swojego pochodzenia. Jestem córką bardzo sławnego czarnoksiężnika i wielkiej śmierciożerczyni. Jakim cudem nikt o tym nie wiedział?
-To proste. Razem z Bellą utailiśmy to. Zapewne nie wiesz, ale Rudolf mąż Belli  zaginął.
-Co to ma do rzeczy?
-To może od początku. Kiedy Bellatrix zaszła w ciąże była już mężatką. Od dawna wiedzieliśmy, że to może się zdarzyć. Bella od początku małżeństwa nie była wierna swojemu mężowi. Jej ciąża nie była oczywiście wpadką. Więc kiedy wiadomość o twoim istnieniu była pewna wysłałem Bellę na lipną misję. Wszyscy myśleli, że jest na misji, ale ona była w Indiach. Tam znalazłem jej świetne miejsce do wypoczynku. Po twoich urodzinach Bellatrix wróciła i razem nadaliśmy ci imię. Następnie wymyśliliśmy jakieś nazwisko i  oddaliśmy do sierocińca. Nie mogliśmy cię zostawić. Jakby ktoś się dowiedział o twoim istnieniu na pewno by cię zabili. Wiedział tylko ten stary Dumbledore. Ale on ma zbyt miękkie serduszko. Za to teraz, aby oszczędzić całego zamieszania wysłałem Rudolfa na misję. Za nim podążyła twoja matka i go zabiła.
-Rozumiem.
-Masz jeszcze jakieś pytania?
-Czy mam zostać Śmierciożerczynią?
-Nie wymagam tego od ciebie.
-Jak to?- Zdziwiłam się
-Jakbyś nią została to by było jakbyś podpisała akt posłuszeństwa. A ja tego nie chce. Sądzę, że będziesz raczej uważana tutaj za księżniczkę.
-Nie chcę tego. Najwyżej mogą się mnie słuchać. Tylko tyle.
-Zadziwiasz mnie córko.
-Czemu?
-Nie reagujesz tak jak się spodziewałem. Byłe gotowy nawet na wyciągnięcie różdżki. Ale nie.
-Może od nie dawna wiem o swoim prawdziwym pochodzeniu, ale jak tylko usłyszałam ze jesteś moim ojcem byłam gotowa na spotkanie, na rozmowę, nawet na zostanie Śmierciożerczynią, ale akurat nie chcę nią być.
-Ach.. I te twoje umiejętności.
-Tak. Jak tylko zaczęliśmy normalnie rozmawiać zauważyłam, że próbujesz się dostać do mojego umysłu. Nie uda ci się to. -Powiedziałam z przekonałam i z uwagą patrzyłam na Lorda
To, co powiedział było prawdą. Od razu wyczułam jakąś siłę magiczną, która próbuje się przebić przez barierę i wejść do mojego umysłu. Nikomu się to jeszcze nie udało. I nie pozwolę, aby akurat ON był pierwszy. Jeżeli wogóle, kiedy kolwiek pozwolę na to komuś.
-Jestem pod wrażeniem, Melody.. Naprawdę umiesz się bronić.

Pierwszy raz użył mojego imienia. Chyba muszę cały czas być czujna.

-Teraz tylko jestem ciekawy jak ci idzie z zwykłą magią. Z użyciem różdżki.
-Nigdy nie torturowałam i zabijałam.
-Nie oto chodzi. Tu chodzi o to żebyś umiała się bronić. Chcę wiedzieć czy umiesz posługiwać zwykłymi zaklęciami. Takie typu Potter.
-Rozumiem. Mogę pokazać a ty ocenisz.

Wstałam z fotela.  Wyjęłam moją różdżkę i ruszyłam w stronę drzwi. Szybko otworzyłam drzwi tak, aby przypadkiem nie zaskrzypiały. Bo chwili usłyszałam kroki. Jak tylko zobaczyłam cień jakiejś osoby nie wybaralnie rzuciłam zaklęcie pełnego porażenia ciała. Następnie proste zaklęcie lewitacji i zaraz wchodziłam powrotem do komnaty mojego ojca a za mną leciał zamaskowany Śmierciorzerca.
-No proszę tego to ja się po tobie nie spodziewałem. Ale w twojej teorii jest kilka luk. I jeszcze jak sądzę nie umiesz się teleportować.To jest bardzo przydatne. Jak chcesz mogę cię pod uczyć.
-Ty. Mnie. Pod uczyć?! Naserio?
-Oczywiście.
-Jest tylko jedna luka. Ja jestem w 5klasie.Nauka teleportacji jest w klasie 6.Za to testy miałabym przed klasą 7.Więc na razie nie mogę.
-Melody. To jest miejsce, którego nie znaleziono przez jakieś 25 lub i więcej. Więc uwierz naprawdę nikt się nie dowie. Wielu przyszłych Śmierciorzerców z twojej szkoły na już opanowaną teleportacje.
-Jakich przyszłych Śmierciorzerców?
-No tak. Wielu Ślizgonów będzie za kilka lat w moich szeregach.
-Co? Nie! Nie sadze, aby sami tak zadecydowali.
-Narazie nie chcę o tym z tobą rozmawiać.
-A, o czym chcesz?- Spytałam
-O twojej technice. Choć chętnie też porozmawiam o twoich zainteresowaniach.
-Dobrze na początek. Uwielbiam muzykę...

***

Rozmawiałam z Ojcem dobre dwie godziny. Byłam bardzo zaskoczona jak dobrze mi się z nim rozmawiało. Dowiedziałam się też, że on mnie akceptuje taką, jaka jestem. Nie dowierzałąm, że słynny Lord Voldemort, Największy czarnoksiężnik Całego Świata  był dla mnie taki dobry i miły.

Z Voldemortem umówiłam się na naukę Teleportacji oraz na podszkolenie sz czarów.


***

Była już połowa października. Bal Maskowy zbliżał się wielkimi krokami. Miały już trzy lekcje z magii z ojcem oraz jedna z Teleportacji. Z ojcem naprawdę dobrze się dogadywaliśmy. Czaszami rozmawiałam też, z Narcyzą. Zaprzyjaźniłyśmy się mimo tego, że ja jestem nastolatką a ona dorosłą kobietą. Pozwoliła mówić do siebie, Cyzia. Za to sama nazywa mnie też Melly. Mimo że Cyzia jest, Śmierciożerczynią to w siedzibie jest takim małym promyczkiem wpuszczającym słońce do panującego tam mroku.

Właśnie siedziałam sama w swoim pokoju. Właśnie był piękny zachód słońca. Ja otworzyłam na rozszerz okno i siedziałam na parapecie. Nogi miałam po stronie zewnętrznej. Jako że moje okno wychodziło na Zachód to miałam niesamowity widok. Oparłam się o krawędzi okna i zapaliłam papierosa. Mam piętnaście lat i palę. Ale nie palę żeby komuś zaimponować. Palę, ponieważ to mnie odpręża. Palę również, kiedy muszę pomyśleć.  Czasami też, kiedy nie mam, co począć z rękami po prostu sięgam po papierosy. Takie mam przyzwyczajenie. I już.
Podczas roku szkolnego mama ograniczony dostęp do papierosów. Wiem jak je przemycić do Hogwartu. Ale nie wiem, co robić żeby mi się nie kończyły.

Dzisiaj wyciągnęłam paczkę, ponieważ musiałam pomyśleć.Była to ważna sprawa.
Bal.
Dla innych morze to nic, ale dla mnie to coś wielkiego.
Nikt nie będzie wiedział, kim jestem. Nie będzie podziału na szlamy i arystokratów. Nie będzie również podziału na domy.
I najważniejsze.
Będę mogła pokazać siebie.
Taka okazja się wcześniej nie zdarzyła.

Muszę wszystko dokładnie zaplanować. Strój, zachowanie, jakie piosenki zaśpiewam.
Dużo z tym pracy. Ale się opłaca. Prawda? Wkońcu przecież będę mogła pokazać, kim jestem. Bo za kila miesięcy będą się mnie bać. Jestem tego pewna.
Nie jestem pewna tylko reakcji innych na mnie.

Pierwsze postanowienie:
Będę anonimowa jak najdłużej się da.


-----------------------------------------------------------------------------------------------

Następny rozdział postaram się napisać jak najszybciej. Na ten trzeba było długo czekać. Przepraszam za to. Rozpoczął się rok szkolny a ja w tym roku po prostu MUSZĘ mieć dobre oceny. Nawet nie, gdy nie miałam czerwonego paska...No, ale cóż zrobić. Rozdziały będą się pojawiać może nawet rzadziej niż teraz. i jest mi z tego powodu przykro. Ale będę robiła, co w mojej mocy, aby pojawiały się systematycznie.
Pozdrawiam

Pisarka Mel

PS. Wiesz, co Potteromaniakowa? Ty będziesz moją kochaną Potterką. Pasuje?;)

PS Znacie jakieś filmy romantyczne? Ostatnio mam fazę na nie. Tylko nie podawajcie już "Trzy Metry Nad Niebem" "Pamiętnika”, „Lola" itp. Te już obejrzałam  ;)

Obserwatorzy