piątek, 22 marca 2013

4."Ale ja?Napewno ja? Jest pan pewien że to ja?"

 
   Jak tylko powóz się zatrzymał Melody normalnie wyskoczyła z niego . Mało brakowało a wyleciałaby przez okno.  Dziewczyna niezrażona tym, że wszyscy się na nią gapią z uśmiechem na twarzy ruszyła ku bramom Zamku. Szła pewnie. Przyzwyczaiła się, że wszyscy się na nią gapią. Więc to że praktycznie wszyscy się za nią oglądają nie zrobiło na niej wrażenia. Jako że miała długie nogi bardzo szybko wkroczyła do Wielkiej Sali . Dopiero jak usiadła  przy swoim stole zdecydowała się zajrzeć do czyjegoś umysłu. Wybrała pierwszego lepszego chłopaka, który siedział niedaleko niej. To, co znalazła w jego myślach bardzo zdziwiło ją. Ale żeby się upewnić postanowiła zajrzeć jeszcze do kilku umysłów. We wszystkich było to samo. Nieważne czy chłopak czy dziewczyna wszyscy myśleli jak bardzo panna Melody Black się zmieniła. Wszyscy sądzili, że ma niesamowitą urodę. Dziewczyny ( o dziwo) jej zazdrościły. A chłopcy jak to chłopcy niektórzy chyba stracili dla niej głowę. Niechętnie zauważyła, że kilku porostu się na nią GAPI.  To było dla niej  NAPRAWDE szokujące. Zamyślona nastolatka nie zauważyła, że rozpoczęła się już Ceremonia i ze Tiara Przydziału kończy juz przydzielać uczniów do odpowiednich domów. Minutę po tym jak dziewczyna otrzeźwiała zabrano stary kapelusz i wstał dyrektor.
-Po tym jak się kręcicie sądzę że jesteście głodni . Więc może przemówię sobie później a teraz WSUWAJCIE!- powiedział krótko Dumbledore i usiadł. A na stole momentalnie pojawiło się jedzenie.
     Melody, mimo że była głodna nie rzucała się na jedzenie . Nałożyła sobie kurczaka, kartofle i jąkać surówkę i zaczęła spożywać. Ku jej zdziwieniu w jej stronę poleciało wiele spojrzeń. W oczach dziewczyn była zazdrość a u chłopców podziw. Nagle zrozumiała. Wszystkie dziewczyny, które na nią spojrzały miały na talerzach tylko zieleninkę i mimo to nie wszystkie były szczupłe. Dziewczyna zrozumiała, że te spojrzenia, dlatego że ona nie przejmuje się kaloriami i porostu je to, co lubi. A mimo to miała świetną, figure. No, ale cóż, nastolatka tak miała od urodzenia. Kiedy miała 10-12 lat jadła naprawdę dużo .Ale zawsze była szczupła. Tak jej się " fartneło ".
     Gdy wszyscy skończyli jeść Dumbledore znowu wstał.
-A więc: Chciałem wam przedstawić nową nauczycielkę: profesor Umbridge , która zajmie stanowisko nauczycielki Obrony Przed Czarną Magią. Za to zajęcia Opieki Nad  Magicznymi Stworzeniami przejmie profesor, Grubbly-Plank na czas nieokreślony. Kapitanie drużyn w Quidditcha mają miesiąc na skąpletowanie drużyny. Pan Filch kazał przypomnieć, że niewolno wchodzić do Zakazanego Lasu. A...- nagle rozległo się chąknięcie i profesor odwrócił się do Umbridge z pytającym wyrazem twarzy. Wszyscy patrzyli na nową profesorkę ze zdziwienie. Niektórzy uczniowie z u śmieszkami na twarzy. Pewnie chcieli jej dać popalić.
- Dziękuje dyrektorze - powiedziała- za miłe słowa powitania. Ach jak dobrze jest być znowu w Hogwarcie! - i zaczęła swój monolog . Nikt jej nie słuchał. Coś porostu paplała. Za to Melody miała czas, aby stwierdzić jaka jest. Narazie chciała mieć o niej zdanie jak wszyscy inni. Wiedziała, że ta ropucha jest z ministerstwa. Oj panna Ghost miała wiele wiadomości na wiele różnych tematów. Mimo wszystko wiedziała nawet o istnieniu Zakonu Feniksa. No, ale wracając do starej ropuchy. Różowy sweterek, ohydy wyraz twarzy rozciągnięty w sztucznym uśmiechu. I ten obrzydliwy głosik. Oj kobieta była istną wiedźmą. I ...  ufff skończyła przemówienie. Trzeba, kiedy indziej przeszukać jej umysł.
-A więc chciałem tylko dodać na koniec że kiedy prefekci odprowadzą pierwszoroczniaków do dormitoriów to proszę aby tu wrócili a za to  pannę Melody Ghost proszę aby przyszła zamiast do Wielkiej Sali to do mojego gabinetu. Koniec. - i profesor skończył przemówienie.
     Wszyscy ruszyli. Wiele spojrzeń było utkwionych w dziewczynie. no, ale ona się tego spodziewała. Spodziewała się i tych spojrzeń i tego, że dyrektor ją wezwie. Prawdopodobnie chodziło o jej rodziców. przeciesz miało być tak, że na początku roku dowie się, kim oni są. No, jeżeli wierzyć w to, co mówiła Mili. A ona jej wierzyła. Nie musiała używać Legilimencji. Coś w rodzaju przeczucia.
   Bardzo szybko trafiła do przejścia do pokoju wspólnego  Krukonów. Uderzyłam kołatką w kształcie orła a ta odezwała się:
-Iść za marzeniem, iść za marzeniem -dokończ
-I tak aż do końca.-Odpowiedziałam
-Dobrze -odpowiedziała kołatka i otworzyła nam przejście
-Często pytania kołatki to coś związane z poezją, jako że Rowena Ravenclaw uwielbiała ją. Więc radzę się jej trochę pouczyć. Dobrze a teraz te schody są do dormitoriów dla dziewcząt a drugie dla chłopców. Jutro dostaniecie plany zajęć. A teraz możecie się rozejść.
Skończyłam i odrazu postanowiłam pójść do Dumbledora.

***

Stałam pod posągiem. Właśnie do kiego dotarłam, ale wcześniej, niepomyślałam jakie jest hasło. Postanowiłam zgadywać.
-Kwachy? Cytrynowy Sorbet? Musy-Świntusy? Miętowe Landrynki?
Po ostatnim chimera ruszyła  się i dała mi przejść. no cóż tak bardzo się nie zdziwiłam. Wkońcu to Dumbledore. On jest trochę stuknięty.
Stanęłam przed drzwiami i zapukałam
-Wejść -usłyszałam
A więc weszłam.
-Och już jesteś. Usiądź.
Usiadłam. Byłam strasznie ciekawa.
-Zapewne wiesz, że zaprosiłem cię w sprawie twoich rodziców. Jako że twój ojciec chce abyś się dowiedziała, kim jesteś...
-Ojciec? narazie miałam tylko wiadomości tylko o matce...Podobno była w wakacje widziana i zostawiła mi tą wiadomość, że się o wszystkim dowiem. Ona jest czarodziejką?
-Tak towja matka jest czarodziejką. I twój ojciec też. Zresztą oni są że tak powiem "sławni".
-Jakto sławni?
-Tak. Sławni. Ale mało osób wie, że mają córkę.
Zmarszczyłam brwi.
-To wkońcu, kim są moi rodzice?- Powiedziałam zaciekawiona
-Ech... nie wiem jak to przyjmiesz. Powiem, że nazwisko możesz przyjąć albo po matce, albo po ojcu albo panieńskie nazwisko matki. A jeżeli zechcesz szkoła dowie się wszystkiego później. Np. w drugim semestrze. W związku z tym że będziesz wiedziała kim jesteś i jakie masz geny będziesz miała drugą ceremonię przydziału.
Znowu zmarszczyłam brwi.
-Ale, czemu? Kim takim są moi rodzice? -Spytałam już trochę rozdrażniona.
-Tylko, że nie wiem jak to przyjmiesz... Twoją matką jest Bellatrix Leastrange a ojcem Tom Marvolo Riddle znany, jako Lord Voldemort.
Siedziałam jak wmurowana. Oczy w słup i siedziałam. nagle trochę otrzeźwiałam . Profesor patrzył na mnie niepewnie. Bał się też trochę tego co mogę zrobić. Chyba spodziewał się wszystkiego, ale napewno nie TEGO.
-Ale ja? Napewno ja? Jest pan powiem, że to ja?
-Tak jestem pewien.
Ale jak?...
-No cóż.Twoja matka dopuściła się zdrady męża. A wynikiem tego byłaś ty. Twoi rodzice zataili to przed resztą świata. Jak Bellatrix była w ciąży Tom wysłał ją na "udawaną" misję. A jak się urodziłaś rzucili na ciebie zaklęcie abyś się dowiedziała dopiero, kiedy będziesz mogła i całe twoje pokrewieństwo z rodziną zostało ukryte. Po tym umieścili cię w sierocińcu. A resztę znasz.
-Ale takto dlaczego zostałam przydzielona do Ravenclawu? Przeciecz powinnam wylądować w Slytherinie.
-Jest to spowodowane tym zaklęciem -wytłumaczył krótko profesor.
-Aha- powiedziałam
-Dobrze, więc kiedy chcesz, aby wszyscy się dowiedzieli o twoim pochodzeniu. I jakie nazwisko będziesz chciała przyjąć?
-Chcę, aby wszyscy dowiedzieli się w 2semestrze. A nazwisko chcę panieńskie mojej matki, czyli Black.
-Dobrze. Nazrazie nie zmienisz nazwiska ani domu. Nikt nie morze się dowiedzieć o twoim pochodzeniu. Tylko wszyscy nauczyciele zostali już poinformowani.
-A moja przyjaciółka?
-Przykro mi ale niestety panienka Lovegood nie morze o niczym wiedzieć. Dowie się ona z resztą szkoły. A szkoła dowie się na pierwszej uczcie w 2 semestrze.
-Rozumiem.
 -Ach i jeszcze jedna sprawa. Jak pewnie już wiesz wakacje masz spędzić w Malfoy Manor . Niestety nie możemy nic na to poradzić. Jest to twoja rodzina. No prawdziwą twoją rodziną naprawdę takto w tym domu jest tylko Narcyza  Malfoy bo jest ona twoją ciotką. Ale musisz tam spędzić 2miesiące. Taka jest wola twojego ojca.
-Rozumiem.
-Dobrze, więc ja cię zaprowadzę teraz do twojego dormitorium. Narazie będziesz miała to dla Ravenclawu ale później się pewnie zmieni na inny dom. A teraz choćmy.

***

Szłam obok profesora w całkowitej ciszy. Musiałam przeciecz się skupić i wiedzieć gdzie idę. Z tego co wiem jestem teraz na 7piętrze.Nagle profesor się odezwał.
-Teraz prefekci mają własną wieżę. Aby się do niej dostać musisz tylko zrobić to, co robisz, aby dostać się do pokoju wspólnego Ravenclawu. Za to później, aby się dostać do swojego dormitorium, które będziesz dzielić z jakąś inna dziewczyną, będziecie musiały ustalić hasło. w każdym dormitorium jest jedna dość przeciętna łazienka za to pomiędzy dormitoriami dziewczyn jest jedna duża łazienka. A w Pokoju Wspólnym Prefektów są drzwi do pokoi Wspólnych waszych domów. -Stoimy przed wejściem do PWP* -Reszty chyba nie muszę ci tłumaczyć. Powiem tylko że twoje rzeczy  już na ciebie czekają w odpowiednim dormitorium. Dobranoc.
-Dobranoc panie profesorze-odpowiedziałam i z uderzyłam w kołatką. Pytanie było takie same jak wcześniej. Weszłam i oniemiałam.
     Pokój był piękny. W barwach wszystkich domów. Było tu wszystko. Duże komplety kanap. Kominek. Stoły do nauki. i ku mojemu szczęściu biblioteczka. Niestety mało osób wiedziało, że ja kocham czytać. Uwielbiam szczególnie książki mugolskie o fantastyce. Na końcu  sali były 2pary schodów. Jedne do dormitoriów dziewcząt drugie do dormitoriów chłopców. ( wiedziałam bo były napisy nad przejściami :p)
Szybko ruszyłam w stronę dormitorium.  Jak dotarłam zobaczyłam trzy pary drzwi . Te po środku to pewnie były od tej wielkiej łazienki. Za to na jednych drzwiach był napis: Hermiona Granger & Pansy Parkinson, za to na drugich Hanna Abbot & Melody Ghost. Weszłam do tych, co było moje nazwisko. Byłam zmęczona, więc niezbyt mi się chciało przyglądać temu dormitorium.. Ale zauważyłam Hannę siedzącą na krześle przy drzwiach zapewne do łazienki.
-Hej już jesteś. Może ustalimy hasło do dormitorium? Ja jakoś nie mam pomysłu. A i jeszcze możesz sobie wybrać jedno z łóżek. - Powiedziała
Były dwa piętrowe łóżka. Na dole obydwu było biurko. Jedno było przy drzwiach  wchodzących z dormitorium a drugie było przy wielkim oknie.
-Biorę to przy oknie. A i mam pomysł na hasło. będzie to cytat z ksiązki Modlitwa Żaby Antoniego De Mello. Cytat brzmi:

Poznajcie smak tego zapachu, którym jest brak wiedzy.



-Dobra mi pasuje. Idę spać- odpowiedziała Hanna i ruszyła w stronę drzwi.
Ja poszłam do łazienki. Nim się spostrzegłam byłam już w łóżku.
Tej nocy niezbyt mogłam zasnąć. Myślałam o rodzinie. i o tym, że spędzę czas w wakacje z blondynem za którym szaleje.


*PWP- Pokój Wspólny Prefektów


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Niezbyt mam czas. Na pisanie. Ale się staram. A dzięki promocji na blogu Dramione- Dwa Światy mam więcej niż 200 wejść. Dziękuje wam bardzo:)







niedziela, 17 marca 2013

3.Wreszcie W Domu

Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałam na gacie Merlina???ach... no tak znowu musiałam myśleć o nim.Cholera jasne żebym się tylko nie spózniła!

     1 wreśnia.Godzina 9.30. A ona oczywiście dopiero teraz się zorientowała ,że już DZISIAJ jedzie do Hogwartu a niejest spakowana. Owszem machnięciem ręki potrafiła czarować , i wogóle różdżki niepotrzebowała ale potrafiła tylko np. kimś rzucić ( ona wie to z praktyki) , teleportować się (niepotrzebowała licencji), zmienić ubrania, coś rozpróć itp. Pakowanie się niewchodziło jeszcze w grę. Musiałaby bardziej poćwiczyć. Teraz mimo ,że cały czas się kszątała niepotrafiła przestać rozmyślać o dzisiejszym dniu. Oczywiście Luna wysłała jej sowę .Jak zwykle było w niej dużo przyjacielskiej troski, ale dowiedziała się też ,że jej młodsza koleżanka została zaproszona przez jakąś Gryfonkę do jednego z przedziałów. No cóz ale niebędzie cały czas sama. Wtym roku została mianowana prefektem Ravenclawu . Dzięki temu będzie siedziała w przedziale dla prefektów. A pózniej z jakimś innym prefektem ( znając McGonagall to z prefektem z innego domu) będzie patrolować pociąg. 
     Pakowanie się zajeło jej półgodziny ,więc o 10.00 zbiegła na dół . Musiała kogoś poprosic aby ją podwiuzł na dworzec King's Cross.Zaraz po tym jak znalazła tego kogoś ,popędziła do swojego pokoju. Wzieła kufry i zaniosła je do "przed pokoju" w sierocińcu. Cały czas była uśmiechnięta od ucha do ucha. Jej zdaniem czas strasznie szybko leciał. Jedno mrugnięcie i już była na dworcu i pchała wózek. szła w kierunku stacji 9 i 10. Pomiędzy nimi było przejście na peron 9 i 3/4 , na którym był expres London-Hogwart .Przejście było w parierce pomięcy preonami 9 i 10. Wystarczyło poprostu wejść w barierkę. Dostać się na peron 9 i 3/4 mógł tylko czarodziej. Malody bez żadnycho obaw ruszyła w stronę przjescia. Nim się spostrzegła , była już przy exprasie London- Hogwart. Znając Lunę to była juz w pociągu w przedziale w którym umówiła się ze znajomymi. Melody przez chwilę się zrozglądała i zaraz weszła do expresu. Po drodze kilku przeciętnie wyglądających chłopaków obruciło się za nią. No cóż ,dziewczyna miała już 15lat i postanowiła zmienić trochę wizerunek w tym roku. Między innymi zaczynając od wyglądu.
     Miała na sobie gustowne czarne rybaczki z dziórami. Zaczynały one się robić modne więc za kilka dni pewnie conajmniej połowa płci pięknej w tej szkole będzie takie nosić. Jej bluzka też była raczej stylowo dobrana. Była kolorów szaro-niebieskich. Jako że była dość luzna ,opadała dziewczynie na jedno ramię i gustownie odsłaniając drugie . Buty zato to były standardowe baletki. Wszystko dopełniał makijaż , branzoletka z zawieszkami i jej standardowa fryzura. Wszystko zapowiadało się obiecująco.
     Dziewczyna spojrzała na zegarek. Była już 10.55. Za pięć minut miał odjechać pociąg. Więc nudnym krokiem skierowała się na koniec pociągu gdzie był przedział dla prefektów ,tuż obok przedziału nauczycieli.Nastolatka ostrożnie weszła do przedziału przeznaczonego również dla niej. Rozejżała się . Był całkiem spory ale praktycznie niczym się nie różnił od innych przedziałów. Wybrała sobię miejsce gdzie będzie siedzieć i zaczeła odkładać swoje kufry na półki przeznaczone dla nich. kiedy skończyła postanowiła sie przbrać u szaty uczniów. Machneła ręką i już była przebrana. Wzieła jeszcze tylko odznakę prefektai już miała skompletowaną garderobę ucznia. Jak tylko oderwała ręce od szaty do przedziału wkroczyło kilku uczniów: Ernie Macmillan , Hanna Abbot z Hufflepuffu i Anthony Goldstein z Revenclawu. Więc wychodzi na to że prefekci z Hufflepuffu i Revenclawu już są. Został tylko Slytherin i Gryffindor. nim ktokolwiek zdążył się odezwać do przedziału wkroczyła profesor McGonagall.
- O jak widzę niema jeszcze prefektów z Slytherinu i Gruffindoru. To może wy pujdzcie po nich. najpierw ustalcie kto po kogo. Wszyscy mają być bo zaraz będzie zebranie prefektów. Jak ktoś niebędzie chciał przyjść dostanie ujemne punkty dla swojego domu już dziś.- i wyszła.
-My pujdziemy  po tych z Gryffindoru- powiedzieli Ernie i Hanna
Spojrzałam na nich wilkiem.
-No co? Jak ktoś z Slytherinu będzie robił problemy ty sobie jakoś poradzisz. -powiedział Ernie 
-Ech no dobra...- odpowiedziałam
No ale Macmillan miał rację. Zawsze sobie radziłam. Nawet jak byłam mała w sierocińcu spotykałam się nieraz z kretyką i teraz umiałam sobię z rzeczami tego typu poradzić.
-Dobra chodz- powiedziałam do Goldstaina .
Założyłam ręce na piersi i wyszłam . Mój towarzysz grzecznie za mną poszedł. Wyczułam że przygląda mi się.Mogłam zajrzeć do jego myśli ale jakoś niechciałó mi się. Miałam opanowaną Oklumencję , Legilimencje i Telepatię*. To ostatnie było najtrudniejsze ale mi się udało. Tylko kilku czarodziei na świecie miało to opanowane. I ona należała do tych "kilku" .
     Mijając przedziały zerkała kto jest w środku. Wkońcu jakoś trzeba znaleść uczniów Slytherina. Wkńcu znalazła. Siedzieli tam chyba wszyscy Ślizgoni z jej rocznika. Malfoy, Zabini, Parkinson, Crabb, Goyle, blizniaczki Greengrass, Bulstrode i wielu innych. 
Otworzyła drzwi i weszła do śwrodka .Wszystkie spojrzenia momentalnie utkwiły na niej. Niektóre zniespaczone, inne zaointrygowane a jeszcze inne patrzące z obrazą. 
-Czego tu szlamo?- odezwała się ochydnym głosikiem Pansy Parkinson.
-Weź się zamknij Parkinson bo i tak niepowiesz tu nic mądrego. -powiedziałam
 Mopsica momentalnie zamilkła. Więc mogłam powiedzieć poco przyszłam. 
-McGonagall zwołuje zebranie prefektów. Więc ktokolwiek jest prefektem w tym waszym domu to ma iść z nami ( tu wskazała na Goldstaina i siebie)do przedziału dla prefektów.-a widząc że Malfoy chce coś powiedzieć dodałam- A jak postanowicie to olać to McGonagall obiecała że odejmie punkty domom tym którzy nie  przyjdą. 
Ociągając sie Malfoy i Parkinson zaczeli się zbierać.



Dlaczego wczęniej niepomyślałam o tym że to oni są prefektami?



Jak tylko zobaczyłam że już skączyli i mopskica próbuje coś powiedzieć a Draco mi się przygląda jak najszybciej wyszłam z przedziału i ruszyłam w stronę przedziału dla prefektów. Ślizgoni jak na rozkaz ruszyli za mną wyczułam to. Po jakiejś minucie albo dwuch byliśmy na miejscu. Podczas drogi nikt się nieodzywał. Wszyscy wiedzieli że lepiej nie zaczynać mo może się komuś zrobić przykro. Odrazu weszłam i zajełam miejsce obok Hanny. Ją chyba z tego towarzystwa najbardziej tolerowałam. Prefektami Gryffindoru byli : Hermiona Granger ( szlama za którą niezbyt przepadam) i durny rudzielec Ronald Weasley. Gdy tylko wszyscy usiedli McGonagall zaczeła coś mówić. Wogule jej niesłuchałam. A z do chwili....
-...a więc od tego roku wszyscy prefekci będą mieli wspulną wieżę ,w której będą: dormitoria, pokoje wspólne ,łazieki i drzwi do pokoi wspólnych waszych domów. W dormitoriach będziecie mieć po jednego współlokatora. A i na koniec : teraz i w szkole już od dzisiaj będziecie mieć patrole. Biorąc pod uwagę konflikt Gryfońcko - Ślizgoński będziecie pracować tak: Slytherin- Ravenclaw od 20 do 1 i Gryffindor - Hufflepuff.  od 1 do 6.Macie się podzielić tak aby jedna para miała jedną połowę zamku a druga drugą. pracujecie w parach chłopak -dziewczyna z różnych domów. Przykładowo pan Weasey i panna Abbot. Dziś patoluje Gryffindor i Hufflepuff. Zato jutro Slytherin i Ravenclaw. Tak na zmianę. Godziny ustalacie sami. to tyle.- jak skończyła  to odrazu wyszła. 
Zaraz po niej wyszłam i ja. Udawałam złą. Ogólnie cieszyłam się zę więcej czasu będe pracować z Draconem ale jednak pozory trzeba zachować. Jakby ktoś dowiedział się o moim uczuciu miałabym niezbyt poetycko określając: przerąbane. No ale coż.... Raczej inaczej się nieda. Szłam sama pogrążona w myślach.Nieobchodziło mnie to że miałam patrolować korytarze razem ze Slizgonem. Całkowicie o tym zapomniałam. No ale coż McGonagall narazie niepowinna się czepiać. Idąc tak pogrązona w myślach niezauważyłam że wiele chłopięcych głów odwracało się za mną z zainteresowanym wzrokiem.Chodziłam tak po całym pociągu i nawet niezauważyłam że już zaczynamy się zbliżać do Hogwartu.Zorientowałam się dopiero jak pociąg stanoł i otworzyły się drzwi. troche zdezorientowana wyszłam z expresu. Nagle za mną wyleciało normalnie stado ludzi. A wylecieli z taką szybkością że prawie się przewaliłam. Zaczełam się przepychać , i szukać powozów . Wkońcu się dostałam do nich. Ale wszystkie na jakie się zachaczyłam były zajęte. Nagle w tłumie zobaczyłam długie jasne włósy. Z nadzieją zaczłam iść w stronę posiadaczki tych włosów. Tak!To była Luna .Stała obok Pottera i mówiła coś do niego .Minę miał nietęgoł. Jako że miałam trochę powyżej 1,70 i byłam posiadaczką długich nóg szybko mogłam wypatrzyć przyjaciółkę i do niej dojść. 
-Uff... Hej Luna mogę z wami wsiąść do powozu? Wszystkie inne są zajęte. - powiedziałam
-Jasne że możesz wskakuj. -odpowiedziała moja przyjaciółka
Zaczełam się gramolić do powozu. Było w nim tyle miejsca że mieściła się tam święta Trójca , Longbottom , Ginny Weasley , Luna i ja. Jak tylko weszłam( weszłam zaraz po Lunie)  wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie. Przed wyjaśnieniami wyręczyła mnie moja młodsza koleżanka. 
-Co się tak patrzycie? Ja pozwoliłam tu Melody wsiąść. Jest moją przyjaciółką + wiele powozów jest juz zajętych. - powiedziała Luna
Nikt sie nieodezwał. Cała podróż do zamku mineła w ciszy.
-Jak dobrze być wkońcu w domu-wyszeptałam jak powoz zatrzymał się przed szkołą.  



*Telepatnia- postanowiłam  że moja bohaterka będzie umiała za pomocą umysłu przesyłać jakieś wiadomości innej osobie. Powinno to okazać się pomocne.


-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Sorki że niebyło długo rozdziału. Coś niemiałam ochoty nic napisać. A tu nagle napisałam wszystko jednym tchem.... czemu? Zmotywował mnie miły komentarz Venetii Noks. Bardzo za niego dziękuje. :)


wtorek, 5 marca 2013

2."I wtedy zobaczyła GO z..."

Boże,boże,boże,boże,boże...a...ale jak to?Ja u Malfoyów.Tam będzie Draco.
Ale przeciesz niby ja jestem szlamą... przynajmniej tak mi się wydaje. Ale niby w szkole mam się dowiedzieć czegoś o rodzicach. Oj mam złe przeczucia...*

Melody stała przed Meli która się na nią dziwnie patrzyła.No cóż dziewczyna od10 min. stoi w tym samym miejscu i jeszcze ma oczy w słup.I nagle się otrząsneła.Usiadła przy stole i zaczeła smętnie jeść.
-Mogę w następnym tygodniu iść na zakupy do szkoły?-spytała nagle nastolatka.
-Oczywiście-odparła opiekunka
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przez tydzień Melody chodziła zamyślona.Wogóle niewiedziała co robi. Ale wiadomość że natępne wakacje pewnie spędzi z Draconem dodawała jej otuchy. Co z tego że przez ostatnie 5lat ją wyzywał od szlam i ją ranił? Uczucie sieroty było zbyt duże aby zwracać na to uwagę.Z każdym dniem było silniejsze. A tęsknota za nim straszna. Wystarczyło by jej aby go zobaczyć nietylko w marzeniach i snach ale takiego PRAWDZIWEGO

                                             "Kiedy tęsknie ,zamykam oczy i jesteś"

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I nadszedł dzień w którym mogła iść na Pokątną.Wcześniej wysłała sowę do Luny aby się spotkały.Akurat termin jej pasował. 
Była już w Dziurawym Kotle, wyciągneła różdżkę stukneła w cegłę i przed nią pojawiło się wejście na Pokątną.Zaczeła się rozglądać. Zobaczyła Lunę. Dzięki jej wielkim oczom i długim jasnym włosom łatwo ją było znaleść. Odrazu do niej podeszła i przytuliła.Boże jak ona tęskniła. 

***

Bardzo dużo rozmawiały.Rozmawiały praktycznie cały czas, niebyło chwili wytchnienia.Chodziły po różnych sklepach.Były u Madame Malkin,w Esach i Floresach i wielu innych.Właśnie wychodziły z lodziarni z wielkimi lodami w rękach...
I wtedy zobaczyła GO z tą durnotą ,jej wrogiem ( choć konkurencją żadną), z Pansy Parkinson. Wdzięczącą się debilką. Luny wzrok także powędrował na wysokiego blondyna.Widać było że się z nią męczy.Minę miał nietęgą. Najbardziej chyba przeszkadzało mu to ,że  dziewczyna ( jeżeli można tak o niej powiedzieć) była uczepiona jego lewego ramienia.A wiadome było to że jak Parkinson się czegoś uczepi nieda się już odczepić puki sama tego niezrobi. 
-Boże ten mops go wykończy- powiedziała Luna
Owszem przyjaciółka Melody była grzeczna, miła i spokojna. Ale jak sie zezłości ,coś jej się niepodoba ( chodzi o postępowanie innych)albo jak ktoś ją obrazi w jakikolwiek sposób  , ona potrafi być nieprzyjemna. A Pansy Parkinson poprostu nieznosiła. A ta uwaga na dodatek była bardzo "miła".
-Amerykę odkryłaś - odpowiedziała Melody
 I wtedy blondyn zaczoł się przyglądać czarnowłosej sierocie. A ta spłoneła rumiencem i szybko pociągneła Lunę i oddaliły się.

***

Od chwili odejścia od Malfoya dziewczyny nic niemówiły. Luna rozważała dlaczego jej się przyglądał a Melody...To jest już bardziej skomplikowane.
Starsza z dziewczyn rozważała dlaczego tak się zachowała. Miała chaos w głowie. 

Nieno poprostu musiałam się zarumienić no!

Bała się.Dziewczyna chkolernie się bała. Co on o niej pomyśli. W najgorszym przypadku arystokrata odkryje co ona do niego czuje.Ale nieumiała się inaczej zachować. Poprostu tę piękne szaro-niebieskie tęczówki wpatrzone w nią...Nawet na myśl o nich robiło się jej gorąco. 
Czarownice już wszystko kupiły więc poszły do Dziurawego Kotła, porzegnały się i każda poszła w swoją stronę. Tylko Luna powiedziała tylko...
-Nie rozmyślaj tak. I jakby co napisz. 
Mimo że to co powiedziała jej młodsza przykaciółka było takie..."proste" to podniosło ją na duchu.
Melody niemogła wytrzymać. Wyjeła papierosa i zapaliła. Odrazu jej ulzyło.

***

Była w pokoju , siedziała na parapecie.
Znowu rozmyślała o arystokracie. Tym razem poprostu myślała czemu tak na nią patrzył...Z takim ogniem o oczach. Niemogła zasnąć. 
I do głowy wleciał jej Hogwart. Już tylko kilka dni i będzie w ukochanym zamku!
Z tym mętlikiem zasneła na parapecie. 

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Rozdział taki sobie. W tym tygodniu niemam czasu. Codziennie teraz jakiś test i jeszcze kartkówki.Ale coś  mało was wchodzi na mojego bloga. Pewnie nawet spora część ma konto na Googlach, Blogspocie itp. więc proszę zostawiajcie komentarze. Ustalam zasadę. Od piątego rozdziału abym napisała następny musi być chociarz jeden komentarz. 
I polecam blogi: 

niedziela, 3 marca 2013

1."Ciekawe" Wieści



Dziewczyna o ciemnych tęczówkach i czarnych włosach otworzyła oczy. O jej twarzy i figurze można powiedzieć jedno: Anioł. Tak można ją ocenić po pierwszym spojrzeniu. A ona wcale taka nie jest. No cóż można przyznać uwielbiała komponować piosenki, grać na gitarze akustycznej, poezje i cytaty Paulo Coelho. Na poezje i cytaty miała nawet specjalny zeszyt… Ale lubiła też ostrzejsze „tematy”. Miała 15lat, paliła papierosy a od wieku 11lat kochała rocka i ubierała się rockowo. Zawsze proste czarne włosy, grzywka na prawą stronę… Luźne bluzki z napisami rockowych piosenek i spodnie podarte lub z dziurami. A także najbardziej wszystkich dziwiło, że taka ładna dziewczyna nosiła na nogach… Glany. Ale tamto opakowanie to niewszystko już w wieku 8lat biła się wszystkimi, nieważne czy chłopakami czy dziewczynami. Ale opakowanie to nie wszystko. Nietlko kochała poezje i granie na gitarze. Była bardzo wrażliwa. Dziewczyna ta miała na imię Melody a na nazwisko Ghost.

Melody usiadła na parapecie i zaczęła rozmyślać… Nie tym jaka jest ale o pewnych niebiesko-szarych oczach pewnego przystojnego blondyna… była połowa Sierpnia a ona od początku wakacji śniła o nim i jego oczach i jego platynowej grzywce… Każdy kto by dowiedział się o czym myśli pewnie by sądził że posiadacz stalowo-niebieskich oczu to jej chłopak. Oj nawet niewiedziałby jak się myli.Ona po prostu…jest w nim zakochana zabój. No cóż, ale jak tu w Draconie Malfoyu niebyt zakochanym…Przystojny. Wysoki.. Piękne oczy. A na nieszczęście Melody podrywacz i niestety najbardziej pożądany chłopak w jej szkole. Co z tego że jest czarownicą? On jest czarodziejem. Co z tego, że może uwarzyć eliksir, aby on się w niej zakochał? On umie się przed tym obronić. Nie nawet niebędzie próbować. Czemu? Ona chce aby on sam się w niej zakochał. Ale jest jeden bardzo szczegółowy problem. On jest arystokratą czystej krwi czarodziejskiej. A ona… uważana za szlamę i na dodatek sierota. Podobno kiedy była mała jej matka podrzuciła ją do sierocińca ( w którym ciągle jest) mówiąc jak ma mieć na imię i nazwisko i oznajmiając że kiedyś ją z tond zabierze. Kobieta podobno miała piękny ,choć odrobinie skrzekliwy głos.Była zakamuflowana ale mimo to opiekunowie w sierocińcu zorientowali się i jak teraz mówią jest bardzo do niej podobna ,czarne włosy śliczna i te ciemne oczy. Jedyna różnica to to, że ona ma proste włosy a tamta kobieta miała strasznie kręcone. Melody rozmyślała już o wszystkim oprucz jednego… Niemiała praktycznie przyjaciół. Tylko jedną przyjaciółkę z jej domu w Hogwarcie. Luna, choć była o rok młodsza niezwykle rozumiała ją. Al.e że nikt nie akceptował Melody musiały ukrywać swoją przyjaźń. Ale Luna pod koniec tego roku szkolnego zrezygnowała z tego. Zaczeły się otwarcie przyjaźnić. Jeden minus: Luna straciła przez to resztę przyjaciół . ale ona twierdzi że było warto. Ona jedyna niemusiała używać magii aby ją rozgryźć.



Ach ile ja bym dała, żeby ona tu była.



-tak pomyślała Melody

Nagle rozległo się wołanie opiekunki Melody w sierocińcu.

-Ej Ghost złaź już na dół!- krzyknęła Mili

Boże już tak późno??

-Dobra już zchodzę-odkrzykneła Melody

Melody jako że w Hogwarcie była w domie Ravenclaw , była mądra i posiadała niezwykłą inteligencje. Ale to niewszystko. Melody miała bardzo żadki dar: potrafiła używać magii za pomocą rąk, bez różdżki. Było to niezwykle przydatne. A jako że teraz była w piżamie pachnęła ręką i zniknęła piżama a na jej miejscu pojawiły się normalne ubrania. W pośpiechu zaszła na dół.


-O już jesteś- powiedziała Mili, jej opiekunka- mam do ciebię sprawę dostaliśmy wiadomośc. Od twojej matki…


Melody była strasznie zaskoczona.


-…dowiedzieliśmy się że w tym roku szkolnym dowiesz się kim są twoi rodzice i prawdopodobnie ich poznasz. A zato następne wakacje spędzisz u bliskich znajomych twoich rodziców w jakimś… hmmm jak to było?? A już wiem : w Malfoy Menor.

-Cooooooo?!- krzyknęła zaskoczona Melody.


Dziewczyna niestety niewiedziała że to dopiero początek niespodzianek…

Nowy blog .

Nowy blog :)

Hej to mój nowy blog. jestem raczej anonimowa poprostu tatjak nick : Mel .Blog o tematyce potterowskiej. Mam już bloga na blog.onet.pl ale niezbyt umiem się nim "obsłużyć" więc jak mi się uda to na 100% bloga przeniosę tutaj .Tamtem blog to:MelodyBlack-i-jej-milosc
Głowne postacie:
Melody wcześniej Ghost pózniej Black
Wszystko z jej punktu widzenia ;)

Draco Malfoy

Luna Lovegood

Lord Voldemort

Bellatrix ( wcześniej Black) teraz Leastange

Akcja zaczyna się na 5roku nauki.

Niebęde dodawać takich żeczy jak np. zaklęcie Crucio co to jest? Wolę abyście mieli już "wpojone" wiadomości.

A więcej dowiecie się czytając bloga.

EDIT:Teraz są dwa blogi ale obydwa na blogspocie . Jak ktoś będzie chciał się dowiedzieć trochę o drugim wystarczy napisać ;)

Obserwatorzy