wtorek, 5 marca 2013

2."I wtedy zobaczyła GO z..."

Boże,boże,boże,boże,boże...a...ale jak to?Ja u Malfoyów.Tam będzie Draco.
Ale przeciesz niby ja jestem szlamą... przynajmniej tak mi się wydaje. Ale niby w szkole mam się dowiedzieć czegoś o rodzicach. Oj mam złe przeczucia...*

Melody stała przed Meli która się na nią dziwnie patrzyła.No cóż dziewczyna od10 min. stoi w tym samym miejscu i jeszcze ma oczy w słup.I nagle się otrząsneła.Usiadła przy stole i zaczeła smętnie jeść.
-Mogę w następnym tygodniu iść na zakupy do szkoły?-spytała nagle nastolatka.
-Oczywiście-odparła opiekunka
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przez tydzień Melody chodziła zamyślona.Wogóle niewiedziała co robi. Ale wiadomość że natępne wakacje pewnie spędzi z Draconem dodawała jej otuchy. Co z tego że przez ostatnie 5lat ją wyzywał od szlam i ją ranił? Uczucie sieroty było zbyt duże aby zwracać na to uwagę.Z każdym dniem było silniejsze. A tęsknota za nim straszna. Wystarczyło by jej aby go zobaczyć nietylko w marzeniach i snach ale takiego PRAWDZIWEGO

                                             "Kiedy tęsknie ,zamykam oczy i jesteś"

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I nadszedł dzień w którym mogła iść na Pokątną.Wcześniej wysłała sowę do Luny aby się spotkały.Akurat termin jej pasował. 
Była już w Dziurawym Kotle, wyciągneła różdżkę stukneła w cegłę i przed nią pojawiło się wejście na Pokątną.Zaczeła się rozglądać. Zobaczyła Lunę. Dzięki jej wielkim oczom i długim jasnym włosom łatwo ją było znaleść. Odrazu do niej podeszła i przytuliła.Boże jak ona tęskniła. 

***

Bardzo dużo rozmawiały.Rozmawiały praktycznie cały czas, niebyło chwili wytchnienia.Chodziły po różnych sklepach.Były u Madame Malkin,w Esach i Floresach i wielu innych.Właśnie wychodziły z lodziarni z wielkimi lodami w rękach...
I wtedy zobaczyła GO z tą durnotą ,jej wrogiem ( choć konkurencją żadną), z Pansy Parkinson. Wdzięczącą się debilką. Luny wzrok także powędrował na wysokiego blondyna.Widać było że się z nią męczy.Minę miał nietęgą. Najbardziej chyba przeszkadzało mu to ,że  dziewczyna ( jeżeli można tak o niej powiedzieć) była uczepiona jego lewego ramienia.A wiadome było to że jak Parkinson się czegoś uczepi nieda się już odczepić puki sama tego niezrobi. 
-Boże ten mops go wykończy- powiedziała Luna
Owszem przyjaciółka Melody była grzeczna, miła i spokojna. Ale jak sie zezłości ,coś jej się niepodoba ( chodzi o postępowanie innych)albo jak ktoś ją obrazi w jakikolwiek sposób  , ona potrafi być nieprzyjemna. A Pansy Parkinson poprostu nieznosiła. A ta uwaga na dodatek była bardzo "miła".
-Amerykę odkryłaś - odpowiedziała Melody
 I wtedy blondyn zaczoł się przyglądać czarnowłosej sierocie. A ta spłoneła rumiencem i szybko pociągneła Lunę i oddaliły się.

***

Od chwili odejścia od Malfoya dziewczyny nic niemówiły. Luna rozważała dlaczego jej się przyglądał a Melody...To jest już bardziej skomplikowane.
Starsza z dziewczyn rozważała dlaczego tak się zachowała. Miała chaos w głowie. 

Nieno poprostu musiałam się zarumienić no!

Bała się.Dziewczyna chkolernie się bała. Co on o niej pomyśli. W najgorszym przypadku arystokrata odkryje co ona do niego czuje.Ale nieumiała się inaczej zachować. Poprostu tę piękne szaro-niebieskie tęczówki wpatrzone w nią...Nawet na myśl o nich robiło się jej gorąco. 
Czarownice już wszystko kupiły więc poszły do Dziurawego Kotła, porzegnały się i każda poszła w swoją stronę. Tylko Luna powiedziała tylko...
-Nie rozmyślaj tak. I jakby co napisz. 
Mimo że to co powiedziała jej młodsza przykaciółka było takie..."proste" to podniosło ją na duchu.
Melody niemogła wytrzymać. Wyjeła papierosa i zapaliła. Odrazu jej ulzyło.

***

Była w pokoju , siedziała na parapecie.
Znowu rozmyślała o arystokracie. Tym razem poprostu myślała czemu tak na nią patrzył...Z takim ogniem o oczach. Niemogła zasnąć. 
I do głowy wleciał jej Hogwart. Już tylko kilka dni i będzie w ukochanym zamku!
Z tym mętlikiem zasneła na parapecie. 

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Rozdział taki sobie. W tym tygodniu niemam czasu. Codziennie teraz jakiś test i jeszcze kartkówki.Ale coś  mało was wchodzi na mojego bloga. Pewnie nawet spora część ma konto na Googlach, Blogspocie itp. więc proszę zostawiajcie komentarze. Ustalam zasadę. Od piątego rozdziału abym napisała następny musi być chociarz jeden komentarz. 
I polecam blogi: 

3 komentarze:

  1. Krótki rozdział i to dopiero drugi więc nie mam na razie za bardzo co skomentować :) Plus za kreatywny pomysł i wprowadzenie postaci niekanonicznej - bardzo to Cenie w autorach bo wymaga nie lada odwagi i wyobraźni :) Czekam na ciąg dalszy i życzę weny!
    Venetiia Noks

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny. Ale strasznie krótki . Mam nadzieje że następne notki są dłuższe ;) .

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy