czwartek, 18 kwietnia 2013

5. List




     Obudzona "brutalnie" zmęczona dziewczyna przetarła i po chwili otworzyła oczy. Okazało się ,że jej współlokatorka postanowiła trząść biedną dziewczyną dopóki się nie obudzi.
-WSTAWAJ!- Krzyczała, co chwile Hanna
-Ja śpię! - Odpowiedziała Melody
-Właśnie widzę.
-To fajnie. Też możesz sobie pospać wiesz? A nie budzić ludzi o świcie!
-Jakie o świcie?   8.30.- Powiedziała Puchonka  z nadzieją, że dziewczyna wstanie.
-A, co mnie obchodzi, która godzina? Spóźnię się na lekcje. Pff, co mnie to obchodzi. JA O TAKIEJ GODZINIE ŚPIĘ LUDZIE!- Warknęła nastolatka
-Nie chcesz wstać? Dobra trzeba przejść do innych środków- opowiedziała Hanna i nim panna Ghost się zorientowała została zepchnięta z łóżka.
-Ejjj... Nie wiesz, że jak człowiek śpi to się mu nie przeszkadza, bo może cię krzywda spotkać?
-Jaka krzywda? Ja ci pomagam dziewczyno! Chyba nie chcesz zarobić szlabanu pierwszego dnia?
-Nie obchodzi mnie żaden szlaban! Ja śpię i koniec! -Powiedziała Melody i rozłożyła się "wygodnie" na podłodze żeby zasnąć.
-O nie wstajesz i idziesz do łazienki Sie ogarnąć! -Powiedziała Puchonka wciskając zdezorientowanej dziewczynie ubranie.
-a....
-Dobrałam z twojej szafy jak najlepsze a teraz idź, bo masz 15 min na ubranie się. -Powiedziała szybko Hanna
-Dobra, dobra ideeeeee... < Ziewa>, Dlaczego ludzie są tacy okrutni?- Mruknęła, Krukonka i zniknęła za drzwiami łazienki

***

-Ja ciągle nie rozumiem jak ty to zrobiłaś!- Mówiła chyba po raz setny panna Abbot.
-Ranny ile razy mam ci powtarzać, że ja się tego NAUCZYŁAM. -Powiedziała Melody
-Dobra rozumiem, rozumiem. Ale jak będzie kiedyś wolny weekend masz mnie trochę pouczyć jasne?
-Dobra, dobra, ale przestań w końcu paplać o tym.To zaczyna być naprawdę denerwujące- powiedziała lekko zdenerwowana przyszła panna Black
-No.No.No. Ghost. Widzisz nawet podobno sprawiedliwe Puchoniaczki cię nie lubią. Cóż za ironia losu.-No oczywiście właśnie musieli się pojawić Ślizgoni. No i powrócił stary Draco Malfoy.  Pewnie wyczuł u  niej zdenerwowanie w głosie.
-Wiesz, co twoje teksty robią się nudny. Może i masz cięty język, ale na mnie to nie robi wrażenia, więc daruj sobie. -Odpowiedziała Melody
-Nie mów takim tonem do mnie szlamo! Mugole cię nie nauczyli, że masz okazywać szacunek lepszym? Och no oczywiście, że nie wkońcu oni sami nawet tego nie umieją.-Powiedział... Właściwie wysyczał szanowny mam arystokrata
-Bo ciebie niby rodzice tego nauczyli? Aha już ci wierzę
-O szanowna szlama chce mi kazanie prawić? Naprawdę świat schodzi na Charłaki.
-Lepiej być szlamą niż durną fretką.
-Nie zaczynaj do mnie. Jeszcze szlamem się ubrudzę.
-Och, jakie to straszne. A poza tym nie nazywaj mnie szlamą, bo nią nie jestem jasne?
-Chyba ktoś ci przypierdolił, za co go wielbię ale jednak trzeba cię uświadomić( bez skojarzeń ) , że szlamą to ty jesteś w 100% procentach.
-Sorry, ale się mylisz. Nie masz o tym zielonego pojęcia, więc mógłbyś się nie wypowiadać na temat, o którym nic nie wiesz- zakończyła Melody i odeszła pociągając za sobą Hannę, która przyglądała się temu z rozszerzonymi szeroko oczami i odwracając głowę jakby oglądała mecz ping-ponga.
-To było dobre. Ale poorzesz mi w weekend z wyglądem?- Spytała panna Abbot
 -Tak pomogę, już ci przecież mówiłam
-A no tak...

Tego dnia Melody, kiedy została wepchnięta do łazienki postanowiła się jakoś ładnie ubrać żeby zrobić wrażenie i zmienić sobie wizerunek podczas tego półrocza. W końcu później będzie przerażającą córką samego Lorda Voldemorta. Więc kiedy (jeszcze) panna Ghost postanowiła wyjść z łazienki Hanna wręcz napadła ją. Dziewczyna była w łazience  niecałe 5 minut zdążyła się: odświeżyć, ubrać, zrobić sobie makijaż i fryzurę. A więc zachwycona Puchonka postanowiła wymusić na nastolatce naukę dobrego makijażu i fryzury w takim czasie. Niestety Melody nauczyła się tego nawet "nie wiedząc" o tym. Chciała tylko spełnić swoje postanowienie o zmianie wizerunku. Więc będzie musiała trochę pogłówkować zanim nauczy czegoś pannę Abbot.
***

Kiedy weszły do Wielkiej Sali musiały się rozdzielić. Melody ogólnie NIE lubiła,  Hufflepuffu ale w tym domu właśnie ją akceptowali. Ale też z tego domu lubiła TYLKO właśnie Hannę Abbot i Justina Flyn-Flechera.
Zawsze intrygował ją dom węża i bardzo chciała do niego trafić. Nawet tiara przydziału myślała o tym. Melody delikatnie się uśmiechnęła na to wspomnienie.

Wszyscy byli wystraszeni. Rozglądając się zauważyła, że tylko ci czystej krwi, którzy  mają całą rodzinę ze Slytherinu nie boją się. Nie były dwa wyjątki. Ona sama i ta mała odrobinie natrętna Hermiona Granger. 
Ona pewnie trafi do Revenlawu lub Gryffindoru. Nigdzie indziej nie pasuje. 

Ale akurat Melody miała szczęście. Jak tylko ona zostanie przydzielona do domu zaraz po niej będzie ta wkurzająca Granger . Mimo wszystko była ciekawa gdzie ona trafi.
Sama chciała bardzo trafić do, Slytherinu, ale wiedziała, że to nierealne. Była mugloaczką, więc na pewno nie trafi do domu "czystej krwi".  Gdyby nie pochodzenie to byłaby pewna, że trafi właśnie do tego domu.  Wiem, że potrafię być bardzo nie przyjemna, ale też lojalna. Coż, wiele osób sądziło, że Ślizgoni są po prostu chamscy, ale nie. Oni są względem siebie lojalni. Tylko Ślizgoni z Ślizgonami potrafili się świetnie zachowywać. Podczas pobytu w pociągu odkryła to. Ale do Slytherinu pasowała również, ponieważ była sprytna. A to główna cecha tego domu. 

Rozpoczęła się ceremonia. 
-Abbot Hanna-odezwała się McGonagall
-Hufflepuff!- Wrzasnęła tiara.
Do stolika podeszło już kilku uczniów.Nagle...
-Ghost Melody
Szybko podeszłam do stołka i założyłam Tiarę Przydziału.
Hmmm... Duża odwaga, spryt, mądrość a także uczciwość. Pasujesz do wszystkich domów. Rozumiem, że czujesz sentyment do domu Slytherina, ale nie przydzielę cię tam. Pasujesz tam to fakt. Wiem też, że jesteś odporna na różne szyderstwa, ale nie skarzę cię na 7lat męki. 
Widzę też, że masz jakby sporządzoną listę, jakie domy najbardziej szanujesz. Oczywiście na pierwszym miejscu jest Slythein. Później znajduje się Ravenclaw. Ostatnie miejsce mają Hufflepuff i Gryffindor. A więc...
-Ravenclaw!- Krzyknęła Tiara.
Wstałam ze stolika, oddałam tiarę i ruszyłam w stronę mojego domu. Nie byłam zbytnio zadowolona z przydziału. Tiara miała racje. Mam sentyment do Slytherinu. No, ale cóż poradzić...Musiałam się z tym przydziałem pogodzić. Usiadłam.
-Granger Hermiona
-Gryffindor!- Wrzasnął stary kapelusz. 
Na resztę ceremonii nie zwracałam uwagi oprócz przydzielenia pewnego platynowo włosego chłopca, który krążył cały czas w moich myślach...

Teraz było coś, co bardzo ją cieszyło. Nieświadomie bardzo dużo o tym myślała. Teraz była już pewna jednego. 
Będąc córką Toma Morvola Riddla znanego, jako Lord Voldemort i Bellatrix kiedyś Black teraz Leastrenge była czystej krwi. Więc tiara mogłaby z czystym sumieniem(, jeżeli je ma) przydzielić ją do Slytherinu. A przecież wiadome było, że po tym półroczu cała szkoła ma się dowiedzieć o jej pochodzeniu. Razem z tym Melody będzie miała nowy przydział. A jeżeli tira sądziła ze dziewczyna się "zmieniała" to jest jeszcze jeden argument. Tom Marvolo Riddle jest... był ostatnim potomkiem Salazara Slytherina. Teraz ona jest dziedziczką Slytherina. Ta świadomość dodawała dziewczynie pewności siebie. 

Pewnym krokiem doszła do stołu Krukonów. Ledwo usiadła a zaraz do niej DOLECIAŁA  Luna. 
-Jesteś! Już się bałam, że Nargle cię dopadły! Opowiadaj, czego chciał od ciebie dyrektor.-Powiedziała pełna emocji panna Lovegood
Rany, co jej powiedzieć?? Przecież Drops zakazał mi komukolwiek mówić. 
Muszę improwizować! 


-A tak! Przepraszam cię, że wcześniej się nie odezwałam. Całkowicie zapomniałam. Dumbledore wezwał mnie  i kazał porostu przekazać pewną sprawę prefektów reście. Chodzi o tą sprawę z konfliktem Gryfońsko -Ślizgońskim. Chciał zapewnić, że w tym roku będzie się starał jakoś te stosunki ocieplić. –Wypaliłam pierwsze, co mi wpadło do głowy.  Bardzo nie pasowało jej okłamywać, ale wiedziałam, że na razie muszę.
- A to dobrze nic poważniejszego. –Powiedziała i zaczęła sobie nakładać ogromną ilość sałaty. Melody mimo wszystko zachichotała. Wiedziała, że luna jest wielką miłośniczką sałaty, ale ilość tego ile ona jej je była przerażająca. Sałata to było podstawa w jadłospisie Luny Lovegood. Za to w jadłospisie Melody Ghost podstawą były płatki. Za to podstawą picia była woda. O tak woda a jeżeli była z jakimiś Mugolami w sklepie praktycznie zawsze kupowali jakiś energetyk na spółkę. Ale o jej przyjacielach którzy byli muglami wolała nie rozpamiętywać.*
Nagle w ich stronę ruszył  Flitwick z ich planami zajęć. Jak dotarł do stołu swoich podopiecznych** zaczął rozdawać im odpowiednie plany zajęć?.
-Ojejciu! Ale ja mam szczęście. te wróżby mugloskie naprawdę się sprawdzają! Ostatnio znalazłam czterolistną koniczynę. -Powiedziała radosna Luna
Melody cicho zachichotała. Dzięki swojemu dziwactwu Luna potrafiła być zabawna.
-A, jakie niby szczęście przyniosła ci czterolistna koniczyna? 
-No jak to, jakie?? Mam świetny plan zajęć. Sama spójrz. -Podała starszej przyjaciółce swój plan. 
-Ej to nie fair! Ty masz ze Ślizgonami w tygodniu 5godzin! Ja mam więcej! -Zdenerwowała Sie Melody. 
-Jak to??? Myślałam, że lubisz spędzać z nimi czas?...
-No lubię i ich docinki tak bardzo mi już nie przeszkadzają.
-Rozumiem. Ale chociaż masz jeden plus. Będziesz widziała pewnego platynowo włosego chłopaka...
-LUNA! Ja nie jestem taka jak te wszystkie lafiryndy, które się do niego mizdrzą. Przecież mnie znasz ja...
-... Ty yhym... Cytując po raz kolejny ciebie: " Zakochałam się w nim. Tak porostu. Tak jak cytat Paula Coelho***:
"Kocha się za nic. Nie is­tnieje żaden powód do miłości. ".
-Ej! Bo to prawda. " Kocha się za nic..."
-Oj dobra, dobra zakończmy ten temat.
-Zgoda. To, co wkońcu masz dzisiaj pierwsze?
-Wróżbiarstwo. To ja idę nie mogę się przecież spóźnić!- Powiedziała blondynka. Wzięła resztę sałaty z talerza, torbę i wyszła.
Szybko skończyłam jeść swoje płatki czekoladowe. Zerknęłam jeszcze raz na swój plan zajęć. Dowiadując się, że pierwszą  mam Numerologię szybko wyszłam z Wielkiej Sali. Ruszyłam w stronę wieży Prefektów. Potrzebowałam przecież książki na lekcje. Na szczęście Numerologię mam dopiero za godzinę. Kiedy weszłam do PWP zauważyłam, że są tu prefekci Slytherinu i prefekt Hufflepuffu - Ernie Mcmillan, którego nie lubię.  Oczywiście Mops był "przyklejony" do ramienia Draco. Ledo weszłam a z drzwi, które prowadzą do "korytarzyka" z dormitoriami dziewczyn wystrzeliła wręcz  Granger.

To Se porę znalazłaś dziewczyno! Akurat, kiedy ty wypadasz z dormitorium musi tu być "Książe Slytheinu" i 
Mops. Pewnie będę musiała łagodzić sytuację. Zresztą jak zwykle. 

-No no no czyżby szanowna panna szlamowata się spóźniła na lekcje?- Odezwał się Ślizgon.
-Nie Malfoy. Ja mam lekcje.W odróżnieniu od ciebie wiem, co to lekcje i wiem, kiedy na nie iść. -Powiedziała zła Gryfonka.

Narazie jeszcze nie muszę interweniować. Takie wymiany zdań są przecież na porządku dziennym... Prawda?

-Ty mała wredna idiotko! Niewolno ci tak się zwracać do lepszych!- Krzyknęła nagle Parkinson.
-Lepszych Parkinson naprawdę?- Postanowiłam się włączyć- wiesz chyba nawet on - tu wskazałam na Malfoya i cały czas mówiłam ze złośliwym uśmieszkiem.-Sądzi, że jesteś tyle warta, co worek łajna. Jak i nie mniej? Wiesz tyle, że taki mały worek. A jeżeli by porównywać go do twojej inteligencji  to powiedziałabym, że nawet grama by nie ważył. A i Granger- tu nagle brązowowłosa się spięła( Ona chyba myśli, że ja ją też mam zamiar zmieszać z ziemią) -dla twojej wiadomości Numerologia zaczyna Sie dopiero za godzinę, więc nie musisz się nigdzie śpieszyć.
Panna Granger szybko sięgnęła do torby i spłonęła rumieńcem. Naprawdę sądziła, że się spóźniła na Numerologie.
-Więc idę do biblioteki - mruknęła Granger
I wyszła. Nagle się odwróciłam i... Wybuchnełam śmiechem.
Parkinson teraz stała jakby zamrożona z przekomiczną miną. Usta szeroko otwarte tak samo jak oczy.A w połączeniu to z jej "mopsowatym" wyglądem, ( czyli twarz, ubrania i postawa) wyglądało to tak, że nie dało się nie zaśmiać.
Było też cos, co bardzo ją zaskoczyło i spowodowało jeszcze szerszy uśmiech na jej twarzy. To Draco Malfoy.
Widziała, że jak tylko zobaczył minę Ślizgonki zaczął tarzać się ze śmiechu.

On się z niej śmieje... On się z NIEJ śmieje... ON SIĘ Z NIEJ ŚMIEJE! Czyli... Naprawdę on za nią nie przepada... Cha Cha Mopsie i co? Moja przemowa, twoja mina i jeszcze zachowanie Ślizgona.. To daje mi 100:0. Oj Mopsico nie masz ze mną szans. 

Zerkając jeszcze raz na śmiejącego się Ślizgona, uśmiechnęłam Sie i ruszyłam w stronę mojego dormitorium. Wypowiedziałam hasło i weszłam do środka. Sądzę, że miałam dobry pomysł z takim hasłem i nie sądzę, aby ktoś, kto zechce wejść do mojego dormitorium zgadnie hasło.
Po wejściu do dormitorium wzięłam wszystkie potrzebne książki i już miałam wyjść, ale...
Przypomniałam sobie. Coś, co zawsze mnie odprężało i po tym zawsze miałam dobry humor. I na dodatek przypominało dobre chwile z przyjaciółmi.
Obchodziłam 10urodziny. Nie wiedziałam, kim jestem i że oni są mugloami, ale naprawdę byli wspaniałymi przyjaciółmi. Dostałam wtedy od nich pierwszy prawdziwy prezent: Duże słuchawki do słuchania muzyki. Minęło 5lat a ja ciągle je mam. Ale teraz są zaczarowane. Jak tylko je założę to albo leci z nich muzyka taka, jaka przypomina mój nastrój, albo taka, jaką chciała słuchać.
Szybko założyła słuchawki na uszy i wyszła z pokoju. Narazie miała w planach poczekać tą godzinę na błoniach w towarzystwie muzyki ze słuchawek i jakiejś dobrej, mugolskiej książki. Bo to właśnie takie książki ją fascynowały.
Idąc w stronę błoni lekko pod drygiwała w takt muzyki:  Pezet- Gdyby Miało Niebyć Jutra
Usiadłam wygodni od jednym z największych drzew. O tej porze mało osób było na błoniach. Nawet nie wiem, jaką książkę wzięła, więc szybko włożyłam rękę do torby w poszukiwaniu lektury. Szybko ją znalazłam. Jak na nią spojrzałam to się uśmiechnęłam. Dawno nie czytałam tej książki, ale wciąż bardzo ją kochałam. Książka nosiła nazwę: "Kroniki Świata Wynurzonego: 1. Nihal z Krainy Wiatru". Ledwo pogrążyłam się w lekturze a zaraz zostałam sprowadzona do świata żywych. Przy mnie siedziała sowa, która zawzięcie mnie dziobała. Przy nóżce miała zwitek pergaminu. Szybko go odwiązałam. Po przeczytaniu wiadomości zerwałam się z miejsca. To musiało być coś bardzo ważnego w końcu w wiadomości było napisane, że muszę się zjawić jak najszybciej. Więc biegłam.  A to, że byłam  ciekawa tylko dodało mi szybkości.



* - Więcej na ten temat będzie w 
Następnych rozdziałach.;) Jeżeli nie zmienię planów to w wakacje Melody się z nimi spotka :)

**-Flitwick jest opiekunem Krukonów.

***-Musicie się przyzwyczaić, że często będzie o Paulo Coelho, bo kocham jego cytaty. 
-------------------------------------------------------------------------

Hejka jestem całkiem zadowolona z tego rozdziału. A na początku w ogóle nie miałam na niego pomysłu. A tu mi chyba wyszło całkiem nieźle. Jeżeli chodzi o błędy to wiem, że są i staram się, aby było ich jak najmniej, ale słabo mi to wychodzi. No, ale zmieniając temat: długo pisałam ten rozdział. Na następny też nie mam zbytnich pomysłów, ale jakoś przebrnę. No, ale szczególnie chciałam podziękować za powyżej 850 wejść. Może jak napisze 6 rozdział będzie ok.900-950 ... Bardzo na to liczę. Będę się starać pisać na bieżąco.
Narazie szukam bety, choć słabo mi to wychodzi.
Pozdrowienia
Pisarka-Mel



4 komentarze:

  1. Bardzo fajnie. Niestety mam parę ale :
    - Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Nie widziałam jeszcze osoby która zamiast Ha Ha, pisze "Cha Cha". Albo może przez "rz", takie rzeczy nawet dzieci wiedzą. To na serio jest rzucające się w oczy.
    - Ciągle zmieniasz perspektywę z jakiej piszesz. Raz, że to Melody opisuje, a raz, że narrator trzecioosobowy. Powinnaś się zdecydować. Albo, albo, a nie co chwilę przeskawkiwać. Można się łatwo pogubić.
    - I jeszcze na koniec mam jedno pytanie. No bo skoro matką Melody jest Bellatrix, a jej siostrą Narcyza to czy Draco przypadkiem nie jest kuzynem Ghost? TO trochę dziwne.
    No to jest moja opinia i mam nadzieję, że mnie za nią nie znienawidzisz gdyż nie miałam na celu obrażanie Cię.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i mam nadzieję, że uwzględnisz moje uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o narrację to na początku chciałam pisać w trzecioosobowej ale teraz chyba bendę pisać z perspektywy Melody. Jeżeli chodzi o to "Cha Cha" to według polonistki w mojej szkole "Cha Cha" jest poprawne a "Ha Ha" niepoprawne. Wiem że moja ortografia jest beznadziejna ale rady mojej polonistki ze szkoły ( akurat moja wychowawczyni) to staram się zapamiętywać. Więc to "Cha Cha " napisałam poprawnie.
      Morze, Może: zależy o co chodzi w tekście.
      A i jeszcze pokrewieństwo Melody i Draco :wiem że to dziwne. A i niby sprawy pochodzenia Melody już okiełznane. Ale nie ja szykuję na ten temat kolejną niespodziankę więc raczej twoje przypuszczenia są nietrafne.

      Wszelką krytykę traktuję z szacunkiem. I do rad staram się stosować.
      I rozdział w budowie :)

      Usuń
  2. Łał baaardzo mnie wciągnełaś i naprawde świetnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Tylko tylę napiszę
    teraz lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy